Przejdź do głównej zawartości

Kirdyalosunau

 Macka z Bogdanca, i nuż pytac: -A z naszych ktorzy sa? Mowcie żywo! Macko zas podniosl naczynie do ust, napil sie i odrzekl: -Ej, nie bojcie sie o nich. Jest Jan z Wloszczowy, kasztelan dobrzynski, jest Mikolaj z Waszmuntowa, jest Jasko ze Zdakowa i Jarosz z Czechowa: wszystko rycerze na schwal i chlopy morowe. Pojda-li na kopie, na miecze albo na topory - nie nowina im. Beda mialy oczy ludzkie na co patrzec i uszy czego sluchac - bo, jako rzeklem, Francuzowi gardziel noga przycisniesz, a on ci jeszcze rycerskie slowo prawi. Tak mi też dopomoż Bog i Swiety Krzyż, jako tamci przegadaja, a nasi pobija. -Bedzie slawa, byle Bog poblogoslawil - rzekl jeden ze szlachty. -I sw. Stanislaw! - dodal drugi. Po czym zwrociwszy sie do Macka jal rozpytywac dalej: -Nuże, powiadajcie! Slawiliscie Niemcow i innych rycerzy, że chrobre sa i że latwo Litwe lamali. A z wami nie cieżejże im bylo? Zali rownie ochotnie na was szli? Jakże Bog darzyl? Slawcie naszych! Lecz Macko z Bogdanca nie byl widocznie samochwal, bo odrzekl skromnie: -Ktorzy swieżo z dalekich krajow przyszli, ochotnie na nas uderzali, ale poprobowawszy raz i drugi, już nie z takim sercem. - Bo jest nasz narod zatwardzialy, ktora to zatwardzialosc czesto nam wymawiali: „Gardzicie smiercia, prawia, ale Saracenow wspomagacie, przez co potepieni bedziecie!" A w nas zawzietosc jeszcze rosla, gdyż nieprawda jest! Oboje krolestwo Litwe ochrzcili i każden tam Chrystusa Pana wyznawa, chociaż nie każden umie. Wiadomo też, że i nasz Pan Milosciwy, gdy diabla w katedrze w Plocku na ziem zrzucono, kazal mu ogarek postawic - i dopiero ksieża musieli mu gadac, że tego sie czynic nie godzi. a coż pospolity czlowiek! Niejeden też sobie mowi: „Kazal sie kniaź ochrzcic, tom sie ochrzcil, kazal Chrystu czolem bic, to bije, ale po co mam starym poganskim diablom okruszyny twaroga żalowac albo im pieczonej rzepy nie rzucic, albo piany z piwa nie ulac. Nie uczynie tego, to mi konie padna albo krowy sparszeja, albo mleko od nich krwia zajdzie - albo w żniwach bedzie przeszkoda." I wielu też tak czyni, przez co sie w podejrzenie podaja. Ale oni to robia z niewiadomosci i z bojaźni diablow. Bylo onym diablom drzewiej dobrze. Mieli swoje gaje, wielkie numy i konie do jazdy i dziesiecine brali. A ninie, gaje wyciete, jesc nie ma co - dzwony po miastach bija, wiec sie to paskudztwo w najgestsze bory pozaszywalo i tam z tesknosci wyje. Pojdzie Litwin do lasu, to go w chojniakach jeden i drugi za kożuch pociagnie - i mowi: „Daj!" Niektorzy też daja, ale sa i smiale chlopy, co nie chca nic dac albo ich jeszcze 3 Historyczne. 6 lapia. Nasypal jeden prażonego grochu do wolowej mechery, to mu trzynastu diablow zaraz wlazlo. A on zatknal ich jarzebowym kolkiem i ksieżom franciszkanom na przedaż do Wilna przyniosl, ktorzy dali mu z checia dwadziescia skojcow, aby nieprzyjaciol imienia Chrystusowego zgladzic. Sam te mechere widzialem, od ktorej sprosny smrod z daleka w nozdrzach czlowiekowi wiercil - bo tak to one bezecne duchy trach swoj przed swiecona woda okazywaly,,,-A kto rachowal, że ich bylo trzynastu? - spytal roztropnie kupiec Gamroth. -Litwin rachowal, ktory widzial, jak leźli. Widac bylo, że sa, bo to z samego smrodu można bylo wymiarkowac, a kolka wolal nikt nie odtykac. -Dziwy też to, dziwy! - zawolal jeden ze szlachty. -Napatrzylem ja sie wielkich dziwow niemalo, gdyż - nie można rzec: narod to jest dobry, ale wszystko u nich osobliwe. Kudlaci sa i ledwie ktory kniaź wlosy trefi; pieczona rzepa żyja, nad wszystkie jadlo ja przekladajac, bo mowia, że mestwo od niej rosnie. W numach swych razem z dobytkiem i weżami żyja; w piciu i jedle nie znaja pomiarkowania. Za nic zameżne niewiasty maja, ale panny bardzo szanuja i moc wielka im przyznana: że byle dziewka natarla czleku suszonym jaferem żywot, to kolki od tego przechodza. -Nie żal i kolek dostac, jesli niewiasty cudne! - zawolal kum Eyertreter. -O to zapytajcie Zbyszka - odrzekl Macko z Bogdanca. Zbyszko zas rozesmial sie, aż lawa pod nim poczela drgac. -Bywaja cudne! - rzekl - alboż Ryngalla nie byla cudna? -Coże to za Ryngalla? pochutnica jakowas czy co? Żywo! -Jakże to? Nie slyszeliscie o Ryngalle? - pytal Macko. -Nie slyszelismy ni slowa. -To przecie siostra ksiecia Witoldowa, a żona Henryka, ksiecia mazowieckiego. -Nie powiadajcie! Jakiego ksiecia Henryka? Bylo jedno ksiaże mazowieckie tego imienia elektem plockim, ale zmarlo. -Ten ci sam byl. Mialy mu przyjsc z Rzymu dyspensy; ale smierc dala mu pierwej dyspense, gdyż widocznie niezbyt postepkiem swoim Boga ucieszyl. Bylem wtedy poslany z pismem od Jasla z Olesnicy do ksiecia Witolda, kiedy od krola przyjechal do Ryterswerder ksiaże Henryk, elekt plocki. Już sie byla Witoldowi wojna wtedy uprzykrzyla, dlatego wlasnie że Wilna nie mogl dobyc, a krolowi naszemu uprzykrzyli sie rodzeni bracia i ich rozpusta. Widzac tedy krol wieksza u Witolda niż u swych rodzonych obrotnosc i wiekszy rozum, poslal do niego biskupa z namowa, by Krzyżakow porzucil i do posluszenstwa sie naklonil, za co mu rzady Litwy mialy byc oddane. A Witold, chciwy zawsze odmiany, mile poselstwa wysluchal. Byly też i uczty, i gonitwy. Rad elekt konia dosiadal, choc inni biskupi tego nie chwala, i w szrankach sile swa rycerska okazywal. A mocarni sa z rodu wszyscy ksiażeta mazowieccy - jako jest wiadomo, że nawet i dzieweczki z tej krwie lacnie podkowy lamia. Raz przeto zbil ksiaże z siodel trzech rycerzy, drugi raz pieciu - a z naszych mnie zwalil, i pod Zbyszkiem kon przy natarciu na zadzie siadl. Nagrody zas bral wszystkie z rak cudnej Ryngally, przed ktora w pelnej zbroi klekal. I rozmilowali sie tak w sobie, że na ucztach ciagneli go od niej za rekawy clerici, ktorzy z nim przyjechali, a ja brat Witold hamowal. Dopieroż ksiaże mowil: „Sam sobie dyspensa dam, a papież mi ja, jesli nie rzymski, to awinionski potwierdzi, a slub zaraz ma byc, bo zgorzeje!" Wielka byla obraza boska, ale nie chcial sie Witold przeciwiac, by posla krolewskiego nie zlisic - i slub byl. Potem dojechali do Suraża, a potem do Slucka, z wielkim żalem tego oto Zbyszka, ktory sobie, niemieckim obyczajem, ksieżne Ryngalle za pania serca obral i dozgonna

Komentarze

  1. I think this is an informative post and it is very beneficial and knowledgeable. Therefore, I would like to thank you for the endeavors that you have made in writing this article. Also check free magazine subscriptions

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kazuma

  obietnicy oddaje te dziewke, o ktorej pobici przez nas zbojcy powiadali, jako jest corka Juranda ze Spychowa. Jesli zas nia nie jest - nie nasza w tym...do opactwa, siedzialo kilku ludzi sluchajac opowiadania wojaka bywalca, ktory z dalekich stron przybywszy prawil im o przygodach, jakich na wojnie i w czasie podroży doznal. Czlek byl brodaty, w sile wieku, pleczysty, prawie ogromny, ale wychudly; wlosy nosil ujete w patlik, czyli w siatke naszywana paciorkami; na sobie mial skorzany kubrak z pregami wycisnietymi przez pancerz, na nim pas, caly z miedzianych klamr; za pasem noż w rogowej pochwie, przy boku zas krotki kord podrożny. Tuż przy nim za stolem siedzial mlodzienczyk o dlugich wlosach i wesolym spojrzeniu, widocznie jego towarzysz lub może giermek, bo przybrany także po podrożnemu, w taki sam powyciskany od zbroicy skorzany kubrak. Reszte towarzystwa stanowilo dwoch ziemian z okolic Krakowa i trzech mieszczan w czerwonych skladanych czapkach, ktorych cienkie konce zwieszaly